sobota, 22 grudnia 2012

Zróbmy koniec świata!


 Koniec świata.  Pewnie każdy miał inną wizję tego co się stanie. Zakładał inny scenariusz. A może naprawdę, mieliśmy okazję jedyną w swoim rodzaju, wzięcia  udziału  w końcu  świata.   Świata w dotychczasowym wymiarze. Wymiarze obowiązujących zasad, wartości, relacji,  komunikowania się.  W świecie konsumpcji, zabiegania, braku czasu, tak bardzo potrzebujemy zauważenia, docenienia, wysłuchania, podzielenia się, pobycia przez chwilę. Skoro coś się skończyło, zacznijmy coś od nowa.  Dajmy sobie to o co najtrudniej, czego na pewno nie  kupimy w żadnym sklepie: chwilę uwagi, podziwu, wysłuchania,  uważnego spojrzenia, troski. Zapytajmy, doceńmy, zauważmy.  Zatrzymajmy się na chwilę,  aby pobyć  ze sobą naprawdę.

środa, 12 grudnia 2012

Tego się nie zapomni...

Zima, mróz, śnieg. Wtedy  też tak było.  Trzaskający mróz, cisza miasta pogrążonego we śnie i  tylko szum sunących po śniegu czołgów, zwiastował coś przerażającego. Już wiedzieliśmy  o  nocnych zebraniach organizowanych naprędce, o  aresztowaniach. Informacje docierały wolniej,  trudniej,  w przeciwieństwie do  napięcia i strachu. Co wydarzy się za chwilę, jak zachowa się wojsko, jak odnajdziemy się w nowej rzeczywistości. Jaka ona tak naprawdę będzie. Niedziela i brak teleranka  i powtarzany przez cały dzień komunikat o wprowadzeniu stanu wojennego. Nie do końca rozumieliśmy, co znaczą wypowiadane słowa, ale brzmiały groźnie. Godzina milicyjna. Wojsko na ulicach...  Tyle lat minęło od tamtych wydarzeń, a nocy z 12 na 13 grudnia 31 lat  temu, nie da się zapomnieć.

W nowym miejscu, nowi my.

Zmiany, zmiany, zmiany i kiedy się dzieją, wielkie zdziwienie, że zachodzą tak łatwo. To czego trzymaliśmy się przez wiele lat, w czym tkwiliśmy, to co było dla nas schronieniem,  spełnieniem, przyzwyczajeniem,  nagle przestaje być ważne.  Dziwimy się, że nie boli, że tak szybko, że nie tęsknimy. Jeszcze nie dowierzamy...  Już wiem, że musi przyjść  ten właściwy moment, aby to zrobić, aby być gotowym.  Jak dziecko kiedy stawia pierwszy krokRobi go wtedy kiedy  wierzy czuje,  że jest już wystarczająco silne.  W doświadczaniu zmiany jest podobnie. Kiedy jesteśmy na nią gotowi, sama zmiana dzieje się  szybko i bezboleśnie. Dojrzali  do zmiany, łatwiej  akceptujemy to co nowe, nieznane. Odkrywamy, smakujemy,  uczymy się. Bardziej uważni, skupieni. Dalecy od rutyny. Jeszcze nie skazani na  powtarzalność, znajomość przedmiotów i czynności.  W nowym miejscu, nowi my. 


wtorek, 11 grudnia 2012

Mężczyźni też płaczą...

Depresja. Choroba przypisana kobietom. Mężczyznom nie wypada chorować  a  nawet mówić o depresji. To takie niemęskie.  Tak uważa mój   znajomy. Tak pewnie myśli wielu mężczyzn.  Widocznie jednak , nie jest to tylko problem kobiet,  bo właśnie ruszyła  akcja:  "Powiedz o depresji", skierowana do mężczyzn. Okazuje się, że  potrzebują pomocy.  W stereotypowym myśleniu, mężczyzna ma być silny, wytrwały, odpowiedzialny, opiekuńczy, zaradny, dbający o rodzinę. Nowoczesny tata,  z radością  przebywający  na urlopie tacierzyńskim.  Jak radzą sobie mężczyźni, w tym zmieniającym się społecznie i kulturowo świecie?  Na pewno nie jest  łatwo, szczególnie, kiedy nie mówiło się nigdy o emocjach, uczuciach, problemach, obawach.  Kobiety  lepiej sobie radzą. Może nadszedł czas, aby zobaczyć męski świat innymi oczami, podać rękę, wesprzeć?




Jak za dawnych lat?!

Pamiętam czasy, kiedy w sklepach był tylko ocet na półkach, wyroby  czekoladopodobne  i buty na kartki. Szaliki i czapki robiłyśmy  na drutach. Haftowałyśmy, szyłyśmy .... Potem pojawiły  się sklepy komercyjne w których było wszystko, ale nie dla wszystkich. Zmieniały się czasy,  zmieniały się nasze sklepy. Przybywało towarów.  Zachłysnęliśmy się mnogością  i dostępnością.  Przestało opłacać się robienie na drutach, szydełkowanie, robienie przetworów. Kalkulowaliśmy i  wychodziło,  że nie warto upiec ciasta, zrobić domową    konfiturę, wydziergać szalik, uszyć sukienkę. Wystarczy wyprawa do sklepu... Nasyciliśmy się. Nakupowaliśmy. Naoglądaliśmy  tylu pięknych rzeczy, dostępnych w przeróżnych rozmiarach, kolorach,  gatunkach. Możemy kupić wszystko, ale chyba coraz mniej cieszymy się z tego faktu. Masowość przestała być atrakcyjna. Szukamy wyrobów z duszą, z sercem. Odnawiamy to co stare, postarzamy to co nowe. Odnajdujemy radość w tworzeniu. Robótki ręczne wracają? Odwiedziłam ostatnio malutką pasmanterię z tysiącem guzików, tasiemek, koronek, wstążeczek   postałam  sobie w kolejce,  jak za dawnych lat.