Pociąg ze stacji W. do stacji S. Kilka godzin z książką. Taki mam plan. Czekam, z miejscówką przy oknie. - Pociąg opóźniony około 20 minut. Taki komunikat nie dziwi. Właściwie w pracy PKP, nie dziwi mnie już nic. Opóźnienie zwiększa się, z 70 minut do 120. Kiedy wjeżdża kolejny pociąg, wszyscy czekający na peronie, mają tylko jedną myśl- zająć miejsce siedzące !!! Mam miejsce, ale przez chwilę mam też wrażenie, że trafiłam do przedziału, dla matki z dzieckiem. Już wiem, że z czytania nic nie będzie. Dzieci płaczą, marudzą, są zmęczone podróżą. Biedne maleństwa przemierzają kawał świata. Na szczęście, podróżują z mądrą mamą, która je rozumie. Spokojna i skupiona, po raz, nie wiem który, zarzuca pieluszkę na ramię, aby w tak zaaranżowanym "namiociku", nakarmić piersią maleństwo. Nie czytam, ale z wielką przyjemnością obserwuję, mamę i jej dwie małe córeczki. Patrzę, jak rozumie ich emocje, odczytuje potrzeby, tłumaczy, tuli z miłością. Cierpliwie, bez stresu i niepotrzebnych napięć, krok po kroku, uczy się nowej roli. Z "Inteligencją emocjonalną", czytaną w krótkich przerwach pomiędzy karmieniami, stara się zrozumieć, dowiedzieć, nauczyć. Nie uczyła się w szkole, nie zdała matury, nie napisała testu, jak być dobrą mamą. Patrzę ze spokojem na dzieci. Są w dobrych rękach. Mała dziewczynka wdrapuje się na moje kolana. Śpiewam jej piosenkę, a ona zasypia. Szybko sięgamy po książki i pogrążamy w lekturze. Uśmiechamy się, patrząc na śpiące buźki...
wtorek, 4 czerwca 2013
czwartek, 28 marca 2013
Kto wygra tę wojnę?
Dawno nie doświadczałam, tak agresywnej reklamy. Napastliwa, wyskakująca ze wszystkich stron powoduje, że nic nie czytam, nie oglądam, nie widzę reklamowanego produktu. Jedyna myśl jaka mi towarzyszy, to jak najszybciej zamknąć, skasować, przerwać. Reklama czai się wszędzie. Wyskakuje, wypływa, wypełza, opada, pojawia się i znika, zwija i rozwija. Pomysłowość umieszczania reklam, jest nieograniczona. Moja wytrzymałość, zdecydowanie tak. Kupując, rzadko kieruję się tym, co reklamowane. Stosuję zasadę ograniczonego zaufania, ale teraz wręcz jej nienawidzę. Zaburza moją przestrzeń. Wdziera się w moje życie agresywnie i nachalnie. Bez pytania, pojawia się i krzyczy. Czuję się jak na wojnie. Walczę dzielnie i wiem kto wygra. Nic nie kupię, bo w tak natrętnej informacji o produkcie, skupiam się tylko na unicestwieniu obrazu. Reklamodawco chcesz mi coś sprzedać, zapukaj i zapytaj, czy można !!!
wtorek, 26 marca 2013
Być jak w zegarku?!
Praca zespołowa to gra do jednej bramki. To wiele, wspólnie spędzonych godzin. To znajomość swoich mocnych stron i ograniczeń. To lubienie się i chęć wspólnego działania. To komunikowanie się bez słów. To wymiana spojrzeń po których wszystko jest jasne. Zespół to również rozwiązywanie trudnych spraw. To szukanie kompromisu kiedy jest problem, konflikt i podanie sobie ręki. To wsparcie psychiczne i motywacja w chwilach załamania. Kiedy myślę o zespole, wyobrażam sobie mechanizm zegarka, w którym wszystkie tryby, są niezbędne do prawidłowego odmierzania czasu. Wystarczy jeden zepsuty element i nasz zegarek, wymaga wizyty u zegarmistrza. Z zegarkiem jest sprawa jasna. A do kogo wysłać naszą drużynę piłkarską, z jej "niesprawnym mechanizmem"? Czy jest na trybunie lekarz? - chciałoby się krzyknąć, kiedy po raz kolejny słyszy się narzekania na piłkarzy, przybyłych z różnych stron świata, którzy podczas meczu mają przybrać barwy "drużyny narodowej".
czwartek, 21 marca 2013
Doświadczyć przepływu.
Pracowity tydzień. Warsztaty z osobami, które mają szansę, zmienić coś w swoim życiu. Godziny rozmów i wytyczania nowych celów. Bycie w relacji, dawanie wsparcia i dzielenie się doświadczeniem. Codziennie inne miejsce, inna grupa, inne potrzeby. Ja pełna wiary i chęci do działania. Oni zalęknieni, niepewni, zagubieni. Jak podać im rękę do zmiany?. Jak powiedzieć, że warto zawalczyć i zrobić coś dla siebie?. Zmiana nie dzieje się od razu, na sali szkoleniowej. Trzeba na nią poczekać. Każdy z uczestników doświadczy jej, zrozumie, poczuje ją, w swoim czasie. Po raz kolejny stojąc przed grupą, utwierdzam się, jak bardzo kocham to, co robię. Po raz kolejny, doświadczam przepływu. Tak określam stan, kiedy nie czuję głodu, upływającego czasu, zmęczenia. Dziś ostatni dzień szkoleń i żal, że to już koniec. Jestem dziwnie rozbita... Przypomniał mi się powrót z kolonii i to samo uczucie. Niby radość, z powrotu do domu, a jednocześnie tęsknota za kolonijnym czasem...
poniedziałek, 18 marca 2013
Święto narodowe po irlandzku.
Irlandia. Parada świętego Patryka. Jak co roku 17 marca, Irlandczycy, emigranci, turyści, paradują wymalowani, ubrani w kolorowe stroje, symbolizujące barwy narodowe. Zielony i pomarańczowy króluje w tym dniu na ulicach. Młodzi malują twarze, starsi przypinają do płaszczy, maleńkie bukieciki żywych kwiatów. W paradzie bierze udział, cała społeczność zamieszkująca zieloną wyspę. Uśmiechnięci, przyjaźni, pokazują siebie, swoje umiejętności, tańczą, grają na instrumentach, prezentują talenty sportowe, oklaskują włodarzy miasta... Podziwiają ich licznie zgromadzeni mieszkańcy, nie biorący udziału w kolorowym korowodzie. Jest świątecznie, wesoło i uroczyście.... Nie ma policji, kontrkorowodów, młodzieży wszechirlandzkiej, służb porządkowych, polityków jątrzących, transparentów z obraźliwymi hasłami...
niedziela, 10 marca 2013
"Wyciąć się z tła".
"Wyciąć się z
tła". Odróżnić się , wyróżnić... ale jak to zrobić skoro, mamy gotowe
recepty na wszystko. Jak wyglądać, co jeść, jak się ubierać. Gotowe
recepty na życie, na miłość, na związek. Nasze półkule są
bezrobotne. Może warto dopuścić je do głosu. Posłuchać co mają do
powiedzenia.
- moja droga, czas skończyć z ciągłym pośpiechem - to lewa do prawej
- tak, masz rację, zatrzymam się, pooglądam, posmakuję, bo za chwilę znów będę się dziwić, że uciekło mi coś ważnego - to odpowiedź prawej
- jesteś wystarczająco dobra - to znów lewa
- a wiesz, właśnie tak myślę.... jestem wystarczająco dobra i bardzo szczęśliwa - to prawa.
- moja droga, czas skończyć z ciągłym pośpiechem - to lewa do prawej
- tak, masz rację, zatrzymam się, pooglądam, posmakuję, bo za chwilę znów będę się dziwić, że uciekło mi coś ważnego - to odpowiedź prawej
- jesteś wystarczająco dobra - to znów lewa
- a wiesz, właśnie tak myślę.... jestem wystarczająco dobra i bardzo szczęśliwa - to prawa.
niedziela, 3 marca 2013
Dziś odeszła moja Pani Maria...
Witała
mnie zawsze słowami: "moje serce przyjechało". Jej mały biały domek,
opleciony różami, był jak z bajki. Przez kilkanaście lat, prawie w
każdą niedzielę, jechałam do niej "ładować akumulatory". Siadałyśmy w
kuchni, ja na miękkim fotelu, ona na drewnianej ławie, wyścielonej
baranim kożuchem. Na tradycyjnej kuchni, gotował się obiad, pod kuchnią
buzował ogień, a my rozmawiałyśmy pijąc kawę. Zmieniały się pory roku,
mijały lata, a Pani M. czekała na mnie w swoim domku, otoczonym
modrzewiami. Pamiętam jak
założyła " Klub Kochania Ludzi", którego hasłem przewodnim było – precz z
rzeczami, liczy się tylko drugi człowiek. Nauczyła mnie, że gość to
radość, nie kłopot. To ona tłumaczyła i pokazywała, jakimi prawami rządzi się świat przyrody, i jak łatwo jest żyć, korzystając z tej mądrości. Jak dzieląc się z innymi, można mieć coraz więcej i więcej. Jak można kochać i czekać, tęsknić, i cieszyć się ze spotkania. Jak można
tak po prostu, powiedzieć osobie bliskiej, że jest dla nas ważna.
Uczyła mnie rozmawiać o śmierci, przemijaniu, tęsknocie, odchodzeniu.
Pokazała jak ważny jest stół, przy którym gromadzą się ludzie, ogień pod kuchnią i
potrawy, takie zwyczajne i proste. Dziwiła się, po co ludziom tyle
rzeczy... Nie pożegnamy jej tradycyjnie. Nie odprowadzimy w ostatniej drodze... Swoje ciało przekazała studentom medycyny.
niedziela, 24 lutego 2013
Sposób na życie?!
Im mniej słów, tym więcej przemyśleń. Im mniej rzeczy do życia, tym więcej czasu na życie. Im mniej hałasu, tym więcej ciszy, do usłyszenia własnych myśli. Im mniej zdarzeń wokół, tym większa świadomość siebie. Miej mniej, kiedy chcesz więcej. Minimalizm sposobem na życie.
piątek, 15 lutego 2013
Jest nadzieja na normalność...
Każda
prawda którą się przedstawia, na początku jest wyśmiewana, następnie
atakowana, a na końcu akceptowana. W którym miejscu jesteśmy, kłócąc się
o związki partnerskie? Wyśmiewanie mamy za sobą. Do przeżycia atak i brak szacunku... Jest nadzieja na normalność.
czwartek, 7 lutego 2013
.....
Dziś ratowałam moją kocię i mojego przyjaciela. Kocia odeszła. Jutro zadzwonię, zapytam co słychać u mojego przyjaciela. Kocia obdarowała mnie, czternastoma latami bezwarunkowej miłości. Mój przyjaciel podarował mi dziś tomik wierszy. Oto jeden z nich:
Egzamin
Kilka dni temu ukończyłem obraz,
ułożony z kawałków lustra
zawodnej pamięci.
Po ukończeniu tej pracy
pozostało przeświadczenie,
że to co najważniejsze,
ukryło się w szczelinach
upływającego czasu.
Przed pokazaniem go ludziom
czuje niepokój jak przed egzaminem,
do którego coraz gorzej
jestem przygotowany.
Egzamin
Kilka dni temu ukończyłem obraz,
ułożony z kawałków lustra
zawodnej pamięci.
Po ukończeniu tej pracy
pozostało przeświadczenie,
że to co najważniejsze,
ukryło się w szczelinach
upływającego czasu.
Przed pokazaniem go ludziom
czuje niepokój jak przed egzaminem,
do którego coraz gorzej
jestem przygotowany.
niedziela, 27 stycznia 2013
Każdy ma swój rower...
Zimowa sceneria. Mróz i skrzypiący śnieg. Nic jednak, nie zatrzyma nas w domu, kiedy w naszym ukochanym kinie, odwiedzanym najczęściej w letni czas, projekcja filmu "Mój rower". Dziadek, syn i wnuk. Męska, szorstka przyjaźń. Bez zbędnych słów, czułości. Bez głaskania po głowie, kiedy się spadło z roweru. A przecież kochają się i są dla siebie ważni. To wiedzą na pewno. Tylko jak o tym powiedzieć?. Jak być blisko z synem, kiedy nie było się blisko z
ojcem?. Jak okazać czułość,
kiedy się jej nie doświadczyło?. Jak to zmienić?...
- tato dlaczego jesteśmy tak daleko? - bo jesteśmy za blisko.
Wychodzimy z kina wzruszeni i poruszeni, nie tylko historią z ekranu. Każdy z nas ma przecież własną...
poniedziałek, 14 stycznia 2013
Kocham kino...,
W zimowy wolny czas, oglądam kilkanaście filmów. Są różne. O jednych mało się mówi. Inne są na liście bestselerów. Niektóre nagrodzone, na pierwszym miejscu w rankingach. Jednak niezmiennie zadziwiają mnie te, które oglądam i czuję zażenowanie. Czuję, jakbym uczestniczyła w czyimś życiu. Podglądała bohaterów ukrytą kamerą. Towarzyszyła im bezszelestnie w ich problemach. Takie kino kocham. Kino które mnie zawstydza, wciąga, pozwala pobyć, popodglądać. Zawsze wtedy pojawia się pytanie, gdzie jest kamera? Jak można, tak doskonale zagrać, a jednocześnie jakby nie grać?. Lubię być tak pięknie oszukana. Im bardziej to czuję, tym film jest dla mnie mistrzostwem świata...
niedziela, 13 stycznia 2013
Inny, ważny czas...
Koniec roku i początek nowego, to czas jaki mogłam smakować w oderwaniu, od dotychczasowej rzeczywistości. Wszystko inne. Miejsce, rytm dnia, widoki za oknem, kubek do kawy, pogoda. Tylko najbliżsi ci sami. Najważniejsi. Przeniesiona ze świata pełnego aktywności i zabiegania, nagle nic nie muszę, nigdzie się nie spieszę, do nikogo nie dwonię. Pierwsza myśl, nie dam rady, już tęsknię, przebukuję bilet, co będę robić... Tak jest przez pierwszy tydzień. W drugim, zaczynam delektować się nicnierobieniem. Trzeci, mija całkiem spokojnie, chociaż widzę pierwsze oznaki ożywienia i zadziwiającą kreatywność. Czuję się nasycona rodzinnym ciepłem i wypełniona nową energią. Czas wracać...
Subskrybuj:
Posty (Atom)