Czy umiemy pytać? Czy może zamiast pytań, częściej oceniamy, wyrokujemy, osądzamy? Nie pytamy, bo boimy się posądzenia o wścibstwo. Nie pytamy, bo wstydzimy się, że nie wiemy. Nie pytamy, bo nie chcemy usłyszeć odpowiedzi. Nie pytamy i sami sobie udzielamy odpowiedzi. Nie pytamy, ale wypowiadamy się w czyimś imieniu. Nie pytamy, ale wiemy co myślą o nas inni. Nieraz pytamy, ale nasze pytania zawierają tezy, jedynie słuszne. Takie pytania też nie dają przestrzeni do innych punktów widzenia, do dyskusji, do poznania. Prawdziwe pytania nie zawierają wiedzy. Prowokują do odpowiedzi, do
zmierzenia się z tym co niewypowiedziane. Są jak sokratejskie wiem, że
nic nie wiem. Tylko takie pytania, może czasem banalne, naiwne,
powodują, że dowiadujemy się i dalej idziemy już spokojniejsi, bardziej
świadomi. Zwyczajnie - WIEMY.
niedziela, 11 listopada 2012
piątek, 9 listopada 2012
Gdzie powinny się palić?
Wyjeżdżając z mojego miasta, przejeżdżam obok krzyża postawionego przy samej drodze. Upamiętnia on wydarzenie sprzed kilku lat. W motocyklowym wypadku zginął młody kierowca. Smutna, tragiczna śmierć. Szkoda motocyklisty, jego rodziny, znajomych, cierpiących po stracie. Zaraz po wypadku, tuż przy ulicy, postawiono znicze. Zajmowały sporo miejsca, stwarzały zagrożenie dla kierowców, ale również dla osób, które tak blisko ruchliwej drogi, ustawiały je na znak pamięci o zmarłym. Po jakimś czasie postawiono w miejscu wypadku krzyż. Na krzyżu ktoś powiesił kask motocyklowy. Ktoś inny położył wieniec i zapalił znicze. Z okazji świąt i kolejnych rocznic, przybywa na miejscu zdarzenia, nowych oznak pamięci, a w mojej głowie pojawia się pytanie, dlaczego upamiętnia się miejsce wypadku, miejsce tragedii?. Gdzie zapalać świeczki, ginącym w wypadkach? ...
środa, 7 listopada 2012
Refleksja w dniu urodzin...
Jak być dobrym rodzicem. Nikt nas tego nie uczy. Najtrudniejszej roli uczymy się sami. Z głową pełną regułek z fizyki, wzorów matematycznych , zasad pisowni, tablicą pierwiastków chemicznych i datami z historii, uczymy się sami najtrudniejszej roli, roli rodzica. Bez podpowiedzi, wzorów, często na zasadzie prób i błędów, wychowujemy kolejne, i kolejne pokolenia. Podpowiedzią są oczywiście przykłady z naszych domów, stereotypy po które sięgamy kiedy nie wiemy "jak", i nasza inwencja twórcza. W moim domu rodzinnym na przykład, panuje przekonanie, że szacunek należy się rodzicom, tak po prostu z nadania, chyba odgórnego. Nie zaakceptowałam takiego podejścia, bo przecież szacunek to nie jest coś, co można wziąć, dać albo zabrać, zważyć albo zmierzyć. Szacunek to ciężka praca, trwająca nieprzerwanie. Oparta na wzajemnej akceptacji i zrozumieniu. Na miłości i bezinteresowności. Na pomocy i wsparciu. Na popełnianiu błędów i wybaczaniu. Nie myślę o szacunku, kiedy towarzyszę moim dzieciom w ich drodze. Najlepszym miernikiem mojego macierzyństwa jest relacja, jaką mam z moimi dziećmi.
Wszystkiego najlepszego córeczko...
Żegnając...
Jakiś czas temu odeszła moja koleżanka. Pożegnaliśmy ją w obrządku augsburskim. W kaplicy w której odbywała się uroczystość, przed wejściem wpisaliśmy się do księgi kondolencyjnej. Po uroczystości przekazano ją rodzinie. Podczas pożegnania ksiądz opowiedział o drodze jaką przebyła zmarła, o miejscu urodzenia, rodzicach, drodze zawodowej, dzieciach i wnukach. Dziękując za obecność na tej smutnej uroczystości, wymienił, kto wziął w niej udział i skąd przyjechał. Pożegnali ją znajomi, rodzina, przyjaciele. Patrzyła na nas uśmiechnięta z dużego zdjęcia, otoczonego kwiatami. Po wysłuchaniu utworu, który lubiła, odprowadziliśmy ją na cmentarz. Przypomniałam sobie dziś o tamtej uroczystości, żegnając wujka. Ani słowa o zmarłym, o jego życiu, o miłości do przyrody, o rodzinie opłakującej zmarłego. W odczytywanych modlitwach, od czasu do czasu, pojawiało się jego imię i tylko to wyróżniało tę żałobną uroczystość od innych....
wtorek, 6 listopada 2012
Co jest ważne?
"Jeśli coś leży w miejscu do którego nie zaglądasz przez rok to znaczy, że spokojnie możesz wyrzucić rzeczy tam zgromadzone" - tak uważała moja znajoma. Przypomniałam sobie jej sposób na pozbywanie się rzeczy, podczas generalnych porządków. Po co mi tyle rzeczy? To pytanie towarzyszy mi od dawna i bardzo pilnuję, aby nie zagracać sobie przestrzeni. Mój minimalizm życiowy zatacza coraz szersze kręgi. Przestałam segregować rzeczy na te do lasu, na wycieczkę , do ogrodu. Mam tylko te, które lubię i dobrze się w nich czuję. Dwie małe czarne w połączeniu z dodatkami, spokojnie dają radę. Często jadam na mieście, więc ostatnio moja lodówka, wydała się też dużo za duża. Prezenty tylko praktyczne. Informacje tylko te sprzed chwili. Ponadczasowe są tylko książki, płyty, a dziś szukając zdjęć znajomego który odszedł, zobaczyłam jak ważne są, pstryknięte kiedyś fotki. Przechowują naszą historię i nie pozwalają zapomnieć...
poniedziałek, 5 listopada 2012
Listopadowy czas...
Postanowiłam w długi listopadowy weekend, pomyśleć nie tylko o tych którzy odeszli. Odnalazłam kuzynkę z którą nie widziałam się kilka lat. Rozmawiałyśmy o rodzinie, wspominałyśmy naszych dziadków, oglądałyśmy zdjęcia. Więź jaka mnie z nią łączy jest wyjątkowa, jedyna, niepowtarzalna i najważniejsze... wciąż trwa. W listopadowe święto odwiedzamy cmentarze. Coraz rzadziej jednak, spotykamy się z tymi, którzy żyją. Nie ma w naszym kalendarzu dnia, który mobilizowałby nas do celebrowania spotkań, poznawania rodziny, wspólnego biesiadowania. Zajęci tysiącem spraw, cierpiący na brak czasu, zmęczeni codziennym dniem, nie spotykamy się, nie znamy kuzynów, ciotek, wujków. Jak przestarzale i mało nowocześnie, brzmią słowa stryj, wujenka, a przecież to nasza rodzina, to kawałek historii każdego z nas. To podstawa naszej egzystencji. To nasza siła i wartość którą przekazujemy naszym dzieciom, wnukom ... Kto więc powinien być, w tym zabieganym świecie, pomostem między pokoleniami?. Kiedyś tę rolę pełniły domy wielopokoleniowe, do których zjeżdżała rodzina ze wszystkich stron. Domy z pamiątkami, zdjęciami, portretami, naczyniami, serwetami a przede wszystkim, wspomnieniami z przeszłości. I chociaż mamy coraz większe domy, a coraz mniejsze rodziny, to nie ma w nich często, miejsca na spotkania. Może odwiedzając groby, pomyślmy o tych, z którymi możemy się spotkać i porozmawiać. Potem już, w poczuciu winy, pozostanie nam tylko zapalić świeczkę ...
Subskrybuj:
Posty (Atom)