Zima, mróz, śnieg. Wtedy też tak było. Trzaskający mróz, cisza miasta pogrążonego we śnie i tylko szum sunących po śniegu czołgów, zwiastował coś przerażającego. Już wiedzieliśmy o nocnych zebraniach organizowanych naprędce, o aresztowaniach. Informacje docierały wolniej, trudniej, w przeciwieństwie do napięcia i strachu. Co wydarzy się za chwilę, jak zachowa się wojsko, jak odnajdziemy się w nowej rzeczywistości. Jaka ona tak naprawdę będzie. Niedziela i brak teleranka i powtarzany przez cały dzień komunikat o wprowadzeniu stanu wojennego. Nie do końca rozumieliśmy, co znaczą wypowiadane słowa, ale brzmiały groźnie. Godzina milicyjna. Wojsko na ulicach... Tyle lat minęło od tamtych wydarzeń, a nocy z 12 na 13 grudnia 31 lat temu, nie da się zapomnieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz