sobota, 23 czerwca 2012

Truskawkowe wspomnienie.

Jeszcze o truskawkach, bo temat wróci pewnie dopiero za rok.Truskawki to wspomnienie z dzieciństwa, kiedy  w wakacje jechałam do babci i tam, czekała mnie uczta truskawkowa. Uczta w zbieraniu, jedzeniu, szypułkowaniu i odwożeniu do skupu. Kiedy przyjeżdżałam, przez  pierwszy dzień byłam gościem i mogłam rozkoszować się ukochanym klimatem wiejskiego domu, i zaczarowanego podwórka mojej babci. Na drugi dzień, mój status gościa odchodził do przeszłości i po śniadaniu, maszerowałam na pole truskawkowe. Miałam do wyboru zbieranie, albo szypułkowanie zebranych owoców. Wesoło było i podczas zbierania, i w trakcie szypułkowania. Moja niecierpliwość była jednak wystawiana na ciężka próbę.  Truskawki zapełniające dość szybko wiklinowy koszyk, nie przerażały mnie tak, jak zbieranie jagód.  Na sezon truskawkowy przyjeżdżała cała rodzina, ze wszystkich "stron świata". Był to czas nie tylko pomagania babci przy zbiorach, ale również najpiękniejszy czas bycia ze sobą, opowiadania i wspominania, a obrazki z tamtych lat pozostały  do dziś. Pamiętam jak z moją kuzynką, napełniłyśmy wielką miskę  truskawkami z własnoręcznie zrobionym makaronem, zamknęłyśmy się w pokoju i założyłyśmy się, która więcej zje. Oj, długo po tej uczcie, nie mogłam nawet spojrzeć na to letnie danie. Inny obrazek to wóz drabiniasty pełen koszyków z truskawkami i konie, które odwoziły nas do skupu, ciągnąc z wysiłkiem zapakowany wóz. Głowy podskakiwały nam kiedy wracaliśmy już bez obciążenia, pędząc drogą z kostki brukowej. Truskawki królowały w całej wiosce. Na truskawkowe wakacje czekało się cały rok. Do zbiorów potrzebne były duże i małe ręce.Wszystko się zmieniło, tylko truskawki pachną wciąż tak samo...

Brak komentarzy: