niedziela, 17 czerwca 2012

W czym jesteśmy podobni?

Tuż za miedzą, słowiańska wioska. W ramach warsztatów,  przenoszę się wraz z grupą,  w czasy bez reklam, telewizorów, telefonów. Zwiedzamy chałupy pokryte strzechą. Niskie z małym wejściem, aby nie uciekało ciepło. W centralnym miejscu, palenisko. Dokoła drewniane ławy  do spania.  Wyprawione skóry upolowanych zwierząt, do przykrycia.  Na suficie suszące się zioła. Drewniany stół,  gliniane naczynia.  Kilka domów skupionych wokół studni i miejsce na handel. Najważniejszy i najbogatszy we wsi, to kowal i  garbarz. Jeszcze miejsce do którego  wstęp  ma tylko  ksiądz. Wszystko otoczone drewnianymi, ostro zakończonymi słupami chroniącymi przed wrogiem. W pobliżu rzeka. Do handlu i do  codziennego życia.  Przez  chwilę,  wcielamy się w rolę Słowian. Strugamy drewniane łyżki, w rozżarzonym miechem palenisku, ogrzewamy kawałek metalu  i  ciężkim młotem wykuwamy noże. Z kolorowych włóczek, pleciemy bransoletki. Nawlekamy koraliki na skórzane rzemienie i zawieszamy na szyi. Zajmuje nam to kilka godzin, a przecież trzeba jeszcze  w żarnach zmielić  ziarno na mąkę, upiec chleb i zdążyć ze wszystkim przed zachodem słońca...  Leżę sobie na drewnianej ławie, w samym środku słowiańskiej wioski, wygrzewam się w słońcu i rozmyślam, jak było kiedyś i jak wielu zmian dokonał  człowiek. Wyobrażam sobie tamtych ludzi, przeniesionych do naszego ucywilizowanego,  zabieganego świata. Pewnie byliby zdziwieni tak samo jak my teraz, wcielając się w ich role.  Ale jest coś, w czym bardzo upodobniliśmy się do tamtych czasów. To bycie w ciągłym kontakcie...  oni na wyciągnięcie ręki, my na  wyciągnięcie telefonu.  Historia zatoczyła koło!?

Brak komentarzy: