.... i otworzyły się okna. Tak intensywnie, dawno nie było. Dużo pracy, pomysłów, wzruszeń i rozmów z ciekawymi ludźmi. Każdy człowiek to osobna historia. Historia niepowtarzalna. Dziś opowieść o pszczelarzu, konserwatorze zabytków i jego pszczołach. Jadę na wieś, po miód, ale jeszcze nie wiem, że miód który kupuję jest najlepszym miodem na świecie, wyprodukowanym przez pszczoły z pyłków kwiatowych, bez dodatku cukru. O pszczołach już pisałam, ale dzisiejsza historia bardzo mnie poruszyła. Po raz kolejny zobaczyłam, jak niszczymy przyrodę, bezbronną i słabą. Tak nam się wydaje, tak o niej myślimy, ale mam przeczucie, że w przyrodzie nic nie ginie i nic, nie dzieje się bezkarnie. Zapłacimy, a właściwie już płacimy za bezduszność, bezmyślność, bezkompromisowość. Pszczoły, małe mądre, pracowite, produkujące miód, pyszny, zdrowy, leczniczy. Ich zadanie jest proste. Poszukać kwiatów, zapylić, nazbierać pyłków, przynieść do ula, i "wyprodukować" miód. Proste ale jakże niebezpieczne, od kiedy człowiek stosuje chemię. Tego pszczoły nie potrafią przewidzieć, kiedy, w jakim miejscu i o której godzinie, lot z pyłkiem do ula, będzie śmiertelnie niebezpieczny. Giną więc. Kiedyś duże gospodarstwa rolne miały obowiązek informować o opryskach, teraz nikt tego nie robi. Nie nasz interes? Pszczół też nie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz