sobota, 30 czerwca 2012

Cyrk przyjechał!

Przyjechał cyrk. Rozstawił, a może bardziej pasowałoby tu określenie poupychał, jakby trochę wstydliwie,  swoje namioty  na małym kawałku trawnika przy centrum handlowym. Cyrk Zalewski. Jeszcze niedawno przyjazd cyrku do miasta był wydarzeniem , ściągającym tłumy. Kiedy do miasta przyjeżdżał cyrk, zajmował najbardziej eksponowane miejsce. Jakby  "rozsiadał" się na kilka dni,  na zielonym trawniku  i wzbudzał zainteresowanie dużych i małych. Odświętnie ubrani zasiadaliśmy na drewnianych ławkach i  z otwartą buzią  przeżywaliśmy akrobacje pod sufitem namiotu. Wyczekiwaliśmy występów zwierząt, szczególnie ryczących z niezadowolenia lwów. Potem jeszcze parada koni, chodzące na dwóch łapkach pudle, biedne słonie, które musiały usiąść na małym stołeczku, skaczące małpki i tresowane gołębie.   Jakże żałośnie wygląda dziś cyrk i   tylko nazwa, wydaje się  bardzo adekwatna do tego, co dzieje się w środku namiotu.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Myślę że miejsce cyrku jest znakiem czasu. Nasz stosunek do niego (teraz najczęściej go nie zauważamy) wyraża te zmiany, masę innych atrakcji. Tak, pamiętam cyrk z dzieciństwa, ale jakoś nigdy go nie lubiłem, nigdy nie rozumiałem... Zwierzeta tam jakby nie są ziwrzeętami, nie w pełni i to mnie bardzo mierziło i od cyrku odstręcza. Swoich dzieci do cyrku bym nie zabrał...