poniedziałek, 5 listopada 2012

Listopadowy czas...

Postanowiłam w  długi listopadowy weekend,  pomyśleć nie tylko o tych którzy odeszli. Odnalazłam kuzynkę  z którą nie widziałam się kilka lat. Rozmawiałyśmy o rodzinie, wspominałyśmy naszych dziadków, oglądałyśmy zdjęcia.  Więź jaka mnie z nią łączy jest wyjątkowa, jedyna, niepowtarzalna  i  najważniejsze... wciąż trwa.  W listopadowe święto  odwiedzamy cmentarze.  Coraz rzadziej  jednak, spotykamy się z tymi, którzy żyją.  Nie ma w naszym kalendarzu  dnia,   który mobilizowałby nas do   celebrowania  spotkań,  poznawania  rodziny,  wspólnego biesiadowania.  Zajęci tysiącem spraw, cierpiący na brak czasu,  zmęczeni codziennym dniem, nie spotykamy się,  nie znamy kuzynów, ciotek, wujków.  Jak  przestarzale i mało nowocześnie,  brzmią   słowa stryj, wujenka,  a przecież to nasza rodzina, to kawałek  historii każdego z nas.  To podstawa naszej egzystencji. To nasza siła i wartość którą przekazujemy   naszym dzieciom, wnukom ...  Kto  więc powinien   być, w tym   zabieganym świecie, pomostem między pokoleniami?.  Kiedyś tę  rolę  pełniły domy  wielopokoleniowe,    do których zjeżdżała  rodzina ze wszystkich stron. Domy z pamiątkami, zdjęciami, portretami, naczyniami, serwetami a przede wszystkim, wspomnieniami z przeszłości. I chociaż mamy coraz większe domy, a coraz mniejsze rodziny, to nie ma w nich  często, miejsca na spotkania.  Może odwiedzając  groby, pomyślmy o tych, z którymi możemy się spotkać i porozmawiać. Potem już, w poczuciu winy,  pozostanie   nam  tylko zapal  świeczkę ...



Brak komentarzy: