"Jeśli coś leży w miejscu do którego nie zaglądasz przez rok to znaczy, że spokojnie możesz wyrzucić rzeczy tam zgromadzone" - tak uważała moja znajoma. Przypomniałam sobie jej sposób na pozbywanie się rzeczy, podczas generalnych porządków. Po co mi tyle rzeczy? To pytanie towarzyszy mi od dawna i bardzo pilnuję, aby nie zagracać sobie przestrzeni. Mój minimalizm życiowy zatacza coraz szersze kręgi. Przestałam segregować rzeczy na te do lasu, na wycieczkę , do ogrodu. Mam tylko te, które lubię i dobrze się w nich czuję. Dwie małe czarne w połączeniu z dodatkami, spokojnie dają radę. Często jadam na mieście, więc ostatnio moja lodówka, wydała się też dużo za duża. Prezenty tylko praktyczne. Informacje tylko te sprzed chwili. Ponadczasowe są tylko książki, płyty, a dziś szukając zdjęć znajomego który odszedł, zobaczyłam jak ważne są, pstryknięte kiedyś fotki. Przechowują naszą historię i nie pozwalają zapomnieć...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz