sobota, 7 kwietnia 2012

Zrozumieć sens...

Ze świętami wielkanocnymi  mam problem. Zgodnie z polską tradycją  to święta   wesołe, kolorowe.  Przyroda budzi się do życia,  ze skorupek wylęgają się małe żółte kurczaczki, na półkach czekają na nas czekoladowe  baranki i zające.  Do kościoła biegniemy ze święconką, koniecznie z bukszpanem i suszoną kiełbasą. Wcześniej malujemy pisanki, myjemy okna, robimy generalne porządki, kupujemy nowe stroje i rozpoczynamy świętowanie. Niedzielę rozpoczynamy uroczystym śniadaniem,  a w poniedziałek, koniecznie polewamy się wodą. Jak to połączyć z ukrzyżowaniem  i śmiercią.   Z okrucieństwem człowieka wobec  człowieka. Zupełnie tego nie umiem  poskładać.  Dlatego nie idę z koszykiem do kościoła, nie maluję jajek, nie kupuję baranków, zajączków i czekoladowych jajeczek .  Bardziej ten czas nastraja mnie do zatrzymania się na chwilę. Rozmyślam sobie i czytam, staram się zrozumieć sens...  

Brak komentarzy: